Najczęściej komentowane
Za prąd zapłacimy nawet 400 zł więcej?
Jak wynika ze słów Macieja Bando, prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, w zbliżającym się roku 2019 gotowi powinniśmy być na gwałtowne podwyżki cen prądu.
Eksperci z „Gazety Wyborczej” przewidują owy wzrost na poziomie ok. 15%. Według prognoz innych analityków polskiego rynku finansowego, takich jak Marek Zuber, prognozowany wzrost cen może jednak wynieść nawet 30-40%.
Zakładając najgorszy scenariusz, przeciętny Polak na prąd wyda w przyszłym roku aż o 434 złote więcej niż w roku 2018. W przeliczeniu na każdy miesiąc nasze rachunki za prąd wzrosną o 31 złotych.
Kto jest winny?
Drastyczne podwyżki cen prądu to przede wszystkim skutek podniesienia cen samego surowca grzewczego. Ceny węgla od lat nie były bowiem tak wysokie, jak dotychczas.
Aż 78,5% polskiego prądu jest produkowane właśnie z węgla energetycznego. Jak podaje Agencja Rozwoju Przemysłu, tylko w ciągu ostatniego roku kalendarzowego ceny tego surowca na giełdzie wzrosły o blisko 15%.
Nie ciężko się domyślić, iż tak drastyczne podniesienie cen węgla bezpośrednio przełoży się na koszty dostarczania energii w Polsce. Największą różnicę odczujemy oczywiście my – indywidualni użytkownicy prądu.
Kto jeszcze winny?
Według doniesień rynkowych ekspertów podwyżki cen prądu spowodowane są także większymi cenami uprawnień do emisji dwutlenku węgla. W ciągu ostatnich 18 miesięcy koszty te wzrosty blisko trzykrotnie.
Trzecim czynnikiem, jaki bezpośrednio wpłynął na przyszłoroczne podniesienie cen energii w Polsce, jest drastyczne obniżenie produkcji prądu przez kraje skandynawskie.
Północna część Europy (a w tym oczywiście Polska), z pewnością odczuje skutki zmniejszenia aktywności produkcyjnej krajów skandynawskich – choć w rzeczywistości przełoży się to na nieznaczne różnice w cenach.
Kiełbasa wyborcza
Zdaniem rynkowych ekspertów niemożliwe jest, by polscy politycy mogli zablokować przyszłoroczny wzrost cen prądu w ramach zbliżających się kampanii wyborczych i przygotowywanych obietnic.
Jak jednak donoszą dziennikarze z „Gazety Prawnej”, większość spółek energetycznych nie chce na razie ogłaszać podwyżek dla indywidualnych odbiorców. Zdaniem dziennika ma to związek ze zbliżającymi się wyborami.
Według ich przypuszczań obecne władze lokalne nie chcą uderzać w portfele Polaków w newralgicznym dla siebie momencie przedwyborczym. Koniec końców jednak i tak każdy z nas zapłaci więcej za prąd. Stawki od dostawców energii po prostu muszą pójść w górę.
Dodaj komentarz