Makabryczne odkrycie komornika
Wiesław L. od lat nie opłacał rachunków i nie dawał znaku życia. Ponieważ nieuregulowany czynsz i pozostałe zaległości finansowe wciąż rosły, 60-letnim mieszkańcem Mielca w województwie podkarpackim zainteresował się komornik.
W planowanej eksmisji komorniczej towarzyszyli pracownicy Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych. Mimo wezwań i pukania do drzwi nikt nie wpuścił urzędników do środka. W końcu zdecydowano, by wezwać odpowiednie służby i wyważyć drzwi wejściowe.
W środku mieszkania przy ul. Solskiego znaleziono zmumifikowane zwłoki 60-latka. Ciało leżało na łóżku i było przykryte kocem.
Na miejsce przyjechał prokurator oraz technicy policyjni. Jak dowiedzieliśmy się, okoliczności śmierci Wiesława L. nie zostały jeszcze ustalone.
Służby zadecydowały o natychmiastowym przeprowadzeniu sekcji zwłok – ciało zabezpieczono i przetransportowano do Krakowa celem dalszych badań laboratoryjnych.
Według obecnych na miejscu ekspertów zwłoki 60-latka musiały leżeć w mieszkaniu przynajmniej kilka miesięcy.
Technicy podejrzewają, że to dzięki suchości powietrza w mieszkaniu, nieczynnemu ogrzewaniu oraz szczelnym oknom ciało mężczyzny nie uległo rozkładowi, lecz poddało się procesowi mumifikację.
Choć policja wstępnie podała okres kilku miesięcy jako czas leżenia zwłok, sąsiedzi zeznali, że nie widzieli Wiesława L. od conajmniej 3 lat. Nikt nie interesował się wcześniej losem mężczyzny, a on sam także stroni od kontaktu z ludźmi i unikał kontaktu z nimi.
Wiesław L. był skazany za przestępstwo – w 2006 roku w tym samym mieszkaniu przy ulicy Solskiego zabił on swojego ojca tłuczkiem do mięsa. Franciszek L. zginął na miejscu, a jego syn, bojąc się policji, jeszcze przez kilka dni przebywał ze zwłokami w jednym pomieszczeniu.
Po burzliwej walce sądowej adwokatom Wiesława L. udało się wywalczyć zmianę kwalifikacji czynu z zabójstwa na jego usiłowanie. Sąd skazał wówczas Wiesława L. na karę pięciu lat więzienia.
Wiesław L. Nie odsiedział całej kary. Gdy wyszedł na wolność, nie podjął się żadnej pracy i wpadł w ogromne długi.
Jak udało nam się ustalić, nikt go nie widywał. Zdarzało się tak, iż po skargach sąsiadów do mieszkania 60-latka przychodzili pracownicy z administracji, chcąc ustalić informacje na temat najemcy.
Do mieszkania Wiesława L. nikomu z nich nie udało się jednak dostać. Dbając o komfort sąsiadów, myto jedynie zewnętrze strony okien oraz balkon 60-latka, ponieważ były one znacząco zabrudzone odchodami gołębi.
Dodaj komentarz