Akta komornicze spłonęły w pożarze
W miejscowości Zakręt pod Warszawą doszło do pożaru blaszanej hali magazynowej. Nie byłoby w tym zdarzeniu nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wewnątrz hali przechowywane były akta sądowe pochodzące z warszawskich kancelarii adwokackich i komorniczych.
Przyczyna pożaru póki co nie jest znana. Nad jej ustaleniem pracuje obecnie policja oraz specjalnie wyznaczony do tego zadania pion dochodzeniowo-śledczy. Śledztwo w tej sprawie poprowadzi Prokuratura Rejonowa w Otwocku.
Oglądaliśmy miejsce na potrzeby postępowania. Prokuratura Rejonowa w Otwocku będzie prowadzić śledztwo w tej sprawie
– poinformował Daniel Nieztorpa z otwockiej komendy powiatowej. Do pożaru doszło w sobotę 13 kwietnia 2019 roku około godziny 14:00 w podwarszawskiej miejscowości Zakręt.
Spłonęły dokumenty i dach pobliskiego domu
Akta składowane były w blaszanej hali magazynowej znajdującej się w pobliżu domu mieszkalnego. Rozprzestrzeniający się ogień zajął nie tylko samą halę magazynową, ale również dach pobliskiego budynku.
Szybka akcja ratunkowa strażaków sprawiła jednak, że ostatecznie dom – w przeciwieństwie do dokumentów – nie uległ dużym zniszczeniom. Nic nie stało się także osobie przebywającej w domu w trakcie wybuchu pożaru.
Kiedy wybuchł pożar, na terenie posesji była tylko właścicielka, ale zdążyła w porę opuścić budynek (…). Akcję zakończyliśmy po północy, ale na miejscu zostały jeszcze jednostki nadzorujące. W akcji przez cały czas brało udział 80 ratowników, czyli ponad 20 zastępów straży pożarnej. W czasie jej trwania kolejne zastępy docierały na miejsce na podmianę
– powiedział Maciej Łodygowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Otwocku.
Walka z żywiołem trwała wiele godzin. Stosów akt sądowych nie udało się uratować, a nie były to dokumenty małej wagi. Portal se.pl wskazuje, że w hali magazynowej składowane były dokumenty z oznaczeniem “ważne akta sądowe“.
Daniem Nieztorpa potwierdził, że w ogniu spłonęły “dokumenty jednej z kancelarii komorniczych z Warszawy, która wynajmowała magazyn i pomieszczenia biurowe”. Były to zarówno pisma adwokackie, jak i komornicze.
Nikt nie ruszał spalonych resztek akt
Przedstawiciel straży pożarnej, która zajmowała się ugaszeniem pożaru, poinformował, że do resztek spalonych dokumentów nie miała dostępu żadna osoba trzecia.
W czasie gaszenia pożaru, ratownicy widzieli pierwszą stronę gaszonych dokumentów i faktycznie był tam napis “akta”. Żaden z nich nie brał jednak tych papierów do rąk
– zapewniał Maciej Łodygowski.
Prowadzone w tej sprawie śledztwo ma pomóc wyjaśnić, skąd w tak ważnym miejscu pojawił się ogień. Nie wiadomo, czy kopie akt były przechowywane gdzieś w kancelarii, czy dostęp do nich został utracony bezpowrotnie.
Dodaj komentarz