Jak banki zarabiają na kredytach gotówkowych?
Niskie stopy procentowe sprawiły, że banki nie mogą aktualnie pobierać odsetek wyższych niż 10%w skali roku od kredytobiorców.
Spowodowała to reguła z kodeksu cywilnego:
maksymalne oprocentowanie nominalne – na jego podstawie bank wylicza raty z odsetkami – nie powinny przekroczyć dwukrotności stopy referencyjnej NBP (dziś 1,50%) plus 7 p. proc.
Cztery lata temu banki mogły pobierać maksymalnie 25% odsetki.
Co jak nie odsetki ?
Banki musiały to sobie jakoś zrekompensować. A może prowizje? Do marca bieżącego roku nie było żadnego limitu ustawowego co do ich wysokości. Obecnie już obowiązuje, ale jest ustalony w zasadzie na bezbolesnym dla banków poziomie 25% niezależnie od długości okresu spłaty plus ok. 2,50% za każdy miesiąc spłaty (łącznie np. 55% przy kredycie na rok, 40% przy kredycie na pół roku czy 27,50% przy ofercie miesięcznej).
Dodatkową próbą na dochody banków było dołączanie do kredytów obowiązkowych ubezpieczeń, jednak przeszkodziła w tym rekomendacja U Komisji Nadzoru Finansowego: zasada, że nawet jeśli bank wymaga zakupu polisy, to klient może sam znaleźć sobie na rynku ofertę, która będzie mu pasować, a nie musi przystawać na tę proponowaną przez bank. Na wykresie niżej widać wyraźny skok prowizji w kwietniu 2015 r.
Dziś średnia prowizja za udzielenie kredytu gotówkowego na 10 tys. zł na rok wynosi ok. 9-10%, a cztery lata temu było to 2,50-3%.
Co wynika z tego dla kredytobiorcy ?
Klienci, którzy pożyczają na krótki czas, płacą więcej. Mówi o tym Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania, która zbiera w sobie całkowity koszt kredytu. Dla ofert na 10 tys. zł na rok średnia rynkowa RRSO wzrosła przez ostatnie cztery lata z ok. 24-25% do ponad 30%
Im dłużej chcemy spłacać kredyt, tym lepiej dla nas, bo dłużej płacimy odsetki, które obecnie są względnie niskie.
Można pomyśleć, że nie ma znaczenia czy za kredyt płacimy w formie odsetek czy prowizji. Problem pojawia się na przykład w momencie wcześniejszej spłaty zobowiązania. Odsetki są pobierane w ramach każdej raty, więc jeśli spłacimy kredyt przed czasem, nie będziemy musieli płacić ich za „niewykorzystane” miesiące.
Prowizję natomiast pożyczkodawcy uznają za koszt jednorazowy, pobierają ją w momencie wypłaty środków (czyli zadłużenie wynosi np. 11 tys. zł, ale klient na konto dostaje tylko 10 tys. zł), i nie śpieszą się zwracać jej proporcjonalnej części, jeśli zadłużenie jest spłacane przed czasem. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Rzecznik Finansowy zajął krytyczne stanowisko w tej sprawie, ale banki traktują ten fakt po prostu jako nieistotną wskazówkę.
Kredyt gotówkowy na 10 tysięcy zł na 1 rok, przy średniej dla rynku prowizji i oprocentowaniu nominalnym, będzie kosztował dziś ok. 1 382 zł. W tej kwocie 907 zł to prowizja, a odsetki 475 zł. Prowizja stanowi tu blisko 2/3 łącznego kosztu pożyczki. Cztery lata temu prowizja wynosiła niespełna 1/4 całkowitego kosztu kredytu.
Im dłużej spłacamy kredyt, tym dłużej bank pobiera odsetki, przez co czego udział pozaodsetkowych kosztów – m.in. prowizji – w całkowitym koszcie kredytu maleje. Mimo wszystko widać tu dużą zmianę na przestrzeni lat. W 2012 r. w modelowym kredycie na 10 tysięcy zł na 3 lata prowizja stanowiła tylko mniej niż 1/10 łącznego kosztu kredytu. Dla porównania dziś to 40 proc.
Oferty bankowe zbliżyły się zatem do ofert firm pożyczkowych, gdzie rzeczywisty koszt nie mieści się w odsetkach, ale w innych opłatach.
Banki nie przyznają się do tego, że nie zarabiają już na odsetkach jak dawniej i starają się zarabiać podwyżkami gdzie indziej. Dalej twierdzą, iż "prowizja stanowi wynagrodzenie Banku za czynności związane z zawarciem umowy i wypłatą środków" – jak głosi komunikat PKO BP.
Zero nie jest równe zeru
Często jest tak, że banki, skoro nie mogą pobierać wysokich odsetek, po prostu z nich rezygnują i cały koszt kredytu umieszczają w prowizji. Widząc ofertę z bardzo niskim, a nawet zerowym oprocentowaniem, warto poszukać ukrytych kosztów i zapytać o prowizję.
Dodaj komentarz