10 000 zł dla osób, które nie przejdą na emeryturę
“Puls Biznesu” podaje, że aktualnie w resortach rozwoju i finansów analizowana jest wypłata dodatkowych świadczeń. Mają one zniechęcić do przechodzenia na emeryturę od razu, kiedy tylko zajdzie taka możliwość. To pomysł jednorazowej wypłaty w wysokości 10 000 zł. Bonus ma być przewidziany dla osób, które po osiągnięciu świadczenia zostaną na rynku pracy i dopiero wówczas przejdą na emeryturę. Za każdy kolejny rok pracy dłużej taka osoba dostawałaby kolejne 5 000 zł. Wejście w życie takiej opcji miałoby być powiązane z obniżką wieku emerytalnego, czyli od 1 października. Jak udało się dowiedzieć “PB”, niebawem ten pomysł ma być konsultowany z ZUS i resortem pracy.
Dodatkowe 1,5 mld zł
Dla emeryta bon w wysokości 10 000 zł byłby zwrotem połowy płaconych przez 2 lata składek (bez emerytalnej) i podatku dochodowego. To wyliczenie dla osoby zarabiającej w okolicy mediany – nieco więcej niż 3 000 zł brutto. Zdaniem informatora Pulsu, takie działanie może być realną zachęta do kontynuowania pracy już po osiągnięciu wieku emerytalnego. Autorzy przewidują, że na takie rozwiązanie zdecyduje się około 10-15% osób. Byłyby to duże oszczędności – w okolicach 1,5 mld zł. Nic dziwnego, że resort szuka dodatkowych rozwiązań, bo koszty obniżenia wieku emerytalnego szacuje na około 10 mld zł.
Polacy nie chcą pracować dłużej
Dodatkowe 10 000 zł może być jedynie elementem szerszego planu zachęcania Polaków do dalszej pracy. Ma być to wolny wybór, a nie ustawowy przymus.
Polacy jednak nie chcą dłużej pracować. Statystyki ZUS wskazują, że prawie 83% osób po osiągnięciu prawa emerytalnego od razu składa wniosek o świadczenie. Natomiast 11% składa wniosek w ciągu roku od nabycia uprawnień. Osób, które decyduje się zrobić to później jest tylko 6%. Po zmianach od 1 października, dodatkowe 330 tysięcy osób zostanie w tym roku emerytami, co może spowodować pojawienie się w ZUS do 550 tysięcy wniosków w 2017 roku.
Czy to dobry pomysł ?
Eksperci podchodzą sceptycznie do tego pomysłu. Twierdzą, że takie działania nie zachęcą Polaków do dalszego podejmowania pracy, tym bardziej, że wydłuża się nasza przewidywana długość życia. Joanna Tyrowicz, ekonomista z WNE UW, stwierdza:
— Możliwość łączenia emerytury z pracą zachęca, by o emeryturę wystąpić możliwie wcześnie. Do tego liczne zmiany w zasadach przechodzenia na emeryturę i samym kształcie systemu emerytalnego podważają zaufanie do jego stabilności, każdy ma prawo spodziewać się diametralnych zmian nawet w bardzo krótkim czasie.
Co więcej, zdaniem ekonomisty UW, jest to po prostu zły pomysł i w kolejnych latach skończy się wzrostem podatków, gdyż zaczniemy się zbliżać do konstytucyjnego progu długu publicznego na poziomie 60% PKB.
— Alternatywy to drastyczne cięcie wydatków nieemerytalnych rzędu 6-10% rocznie, czyli bardziej niż w okresie ostatniego kryzysu średnio zacieśniły politykę fiskalną kraje UE. W perspektywie 30 lat na więcej niż emeryturę minimalną nie może liczyć aż 70% każdego rocznika, w tym praktycznie wszystkie kobiety. Przypomnę, że minimalne świadczenie emerytalne jest w przypadku gospodarstw jednoosobowych poniżej granicy ubóstwa — dodaje.
Dodaj komentarz