Polska traci 1 mld USD rocznie z powodu luki w podatku CIT
Miliard dolarów rocznie na rzecz rajów podatkowych – tyle każdego roku traci Polska z powodu sztucznego wyprowadzania zysków z podatku CIT przez międzynarodowe korporacje. Znakomita część tych środków wcale nie trafia na egzotyczne wyspy, lecz na konta spółek zarejestrowanych w krajach UE, przykładowo Szwajcarii czy Holandii.
ak informuje Polski Instytut Ekonomiczny, każdego roku Polska traci 11% łącznych dochodów z podatku CIT – wszystko to z powodu istniejącej luki prawnej i związanego z nią wyprowadzania krajowych zysków do rajów podatkowych. Mowa jest o corocznej stracie w wysokości aż od 1 mld dolarów amerykańskich, co w przeliczeniu na złotówki daje sumę bliską 4 mld PLN. Takie środki pozwoliłyby Rzeczypospolitej na wybudowanie prawie 100 kilometrów autostrad rocznie – lecz niestety, zamiast zmieniać krajową infrastrukturę drogową, zasilają obce gospodarki.
Polska nie jest najbardziej pokrzywdzonym krajem Europy pod względem sztucznego wyprowadzania zysków do rajów podatkowych. W naszym przypadku mowa jest o 11% dochodów z podatku CIT, natomiast w Wielkiej Brytanii starta ta jest aż o 10 punktów procentowych wyższa. Najbardziej stratni są jednak Niemcy (29% dochodu z CIT), a w drugiej kolejności Francja i Węgry (po 24%). Po przeliczeniu tychże składowych na jednostki monetarne sumy oddawane na rzecz rajów podatkowych mogą zszokować.
Nawet tych 11 proc. potencjalnych wpływów z CIT to jest spora kwota, mówimy o około 4 mld zł rocznie. Faktycznie jednak skala zjawiska jest w Polsce mniejsza niż w wielu innych krajach, szczególnie zaś w Niemczech. Może to wynikać z tego, że w Niemczech firmy płacą wyższe podatki, więc mają większą motywację do wyprowadzania zysków. Poza tym działa tam bardzo dużo międzynarodowych firm, które potencjalnie mogą to robić
– wyjaśniał Jakub Suwalski, ekonomista z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, we wtorkowym (24 września br.) programie Prosto z Parkietu.
Dokąd trafiają pieniądze z polskiego CIT-u?
Ciężko o jednoznaczną odpowiedź na pytanie zawarte w tytule akapitu. Jak wynika z najnowszego raportu The Missing Profits of Nations przytaczanego przez Polski Instytut Ekonomiczny, aż 73% sztucznie wyprowadzanych z Polski zysków z CIT-u trafia do państw UE. Pewne jest, że część tychże środków jest następnie transferowana do bardziej „tradycyjnych” i niekoniecznie egzotycznych rajów podatkowych.
Co może okazać się nieoczywiste dla wielu osób, największymi poborcami dochodu z polskiego CIT-u wcale nie są takie raje podatkowe, jak Bermudy czy Karaiby. Szacuje się, że odpowiadają one jedynie za 2% utraconych zysków. Jak wynika z danych PIE za 2015 rok, znakomita część dochodu z polskiego CIT-u trafiała do Szwajcarii, a także do Holandii i Irlandii. W czołówce najhojniej obdarowywanych poborców znalazły się również: Luksemburg, Belgia i Malta.
Jak to możliwe, że polskie dochody z podatków są wyprowadzane do obcych krajów? Czy tego typu praktyki są w ogóle zgodne z prawem? Na to pytanie po raz kolejny odpowiada Jakub Suwalski z PIE:
Najczęściej są zgodne z literą prawa, ale niezgodne z jego duchem, tzn. polegają na naciąganiu przepisów tak, aby zminimalizować zobowiązania podatkowe. Pobieranie przez spółkę-matkę opłaty licencyjnej za znak towarowy jest uprawnione, ale jej wysokość powinna odzwierciedlać to, ile spółka-córka na tym zyskuje. Często jednak te kwoty są zawyżone.
Jak walczyć z wyprowadzaniem krajowych zysków?
Warto zauważyć, iż Unia Europejska kładzie się coraz większy nacisk na ograniczanie luk podatkowych w obrębie państw członkowskich. Tym bardziej dziwi fakt, że znakomita część państw, do których transferowane są zyski z polskiego (i nie tylko) CIT-u należy do UE. Wciąż powtarzające się praktyki sztucznego wyprowadzania przez międzynarodowe korporacje zysków do rajów podatkowych jasno sygnalizują, że potrzebne są zmiany prawne. I to nie tylko na szczeblu krajowym, lecz także unijnym, czy – szerzej – ogólnoświatowym.
Zyski z Polski nie wypływają na jakieś egzotyczne wyspy […]. W 70 proc. trafiają do innych państw UE, takich jak Irlandia czy Holandia. To pokazuje, że problem należy rozwiązać na szczeblu UE. Chodzi o przerwanie tzw. wyścigu na dno, czyli stałego obniżania stawek CIT po to, aby przyciągać kapitał do kraju. Wskutek tego wyścigu w Europie ciężar utrzymywania państw w coraz mniejszym stopniu spoczywa na firmach, a w coraz większym na konsumentach
– wyjaśnia Jakub Suwalski z PIE.
Ekspert z Polskiego instytutu ekonomicznego zaznacza, iż Ministerstwo Finansów podejmowało w ostatnich latach wiele drobnych działań zwiększających ściągalność CIT. Przykładowo wprowadzono rozwiązania utrudniające firmom wyprowadzanie zysków za granicę poprzez ograniczenie możliwości odliczania kosztów usług niematerialnych (np. opłat licencyjnych za znaki towarowe, do 3 mln złotych). Niemniej jednak dalsze obostrzenia prawne są niezbędne – ciężko dalej udawać, że Polska nie zauważa nieuzasadnionej utraty miliardów złotych rocznie.
Dodaj komentarz