Zakup mieszkania na kredyt nie taki prosty
Ceny mieszkań wydają się stabilizować, ale wcale nie ułatwia to sprawy z zakupem własnego M. Trudniej bowiem o hipotekę – banki życzą sobie coraz większego wkładu własnego. Drożej kosztują nas także ekipy wykończeniowe.
Kredyty hipoteczne a pandemia
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez HRE Investments, obecnie potrzebujemy odłożyć średnio ponad 90 000 zł, by kupić na kredyt i wykończyć kawalerkę od dewelopera.
Czytaj także: Kredyty hipoteczne a koronawirus – lista zmian
Jeszcze niespełna rok temu potrzebowaliśmy praktycznie dwa razy mniej pieniędzy – tańsze były zarówno wkłady własne do kredytów, jak i wykończenie mieszkania.
Wzrost wymaganego wkładu w kredytach hipotecznych w większości banków jest co najmniej dwukrotny. Jeszcze rok temu praktycznie każdy kredyt hipoteczny wymagał od Klienta zaledwie 10% wkładu własnego (przy kawalerce za 250 000 zł było to więc 25 000 zł wkładu w gotówce, a przy mieszkaniu za 400 000 zł już 40 000 zł.
Biorąc pod uwagę fakt, iż kilkadziesiąt tysięcy trzeba jeszcze mieć na wykończenie mieszkania, kwota konieczna do uzbierania dla przyszłych posiadaczy mieszkania była i tak zawrotna.
Coraz wyższe wkłady własne przy hipotekach
Teraz szybkie odłożenie gotówki na skredytowanie i urządzenie mieszkania graniczy niemal z cudem. Większość banków wymaga bowiem nie 10, a co najmniej 20, w porywach do 30-40% wkładu własnego.
Posługując się tym samym przykładem, co wcześniej – przy kawalerce za 250 000 zł trzeba mieć wkładu co najmniej 50 000 zł, a przy mieszkaniu za 400 000 zł, wkładu trzeba mieć aż 80 000 zł.
Przy obecnych zarobkach szczególnie młodych ludzi (z reguły pracujących na śmieciówkach) trudno mówić o realnej szansie na odłożenie chociażby tej kwoty. Co dopiero, kiedy dodamy do tego konieczne środki na wykończenie mieszkania, nawet w bardzo niskim standardzie.
Potrzebujesz dodatkowej gotówki? Sprawdź najlepsze:
Kredyty przez Internet – wypłata nawet w 1 dzień
Pożyczki dostępne w czasie pandemii – aktualne oferty firm
Kolejnym utrudnieniem dla młodych jest to, że właściwie aby mogli dostać kredyt, muszą mieć umowę o pracę. Śmieciówki – jeszcze rok temu traktowane praktycznie na równi z umowami o pracę – teraz niemalże przez żaden bank nie są już akceptowane jako pewne źródło dochodu.
Ceny mieszkań w pandemii nie spadły
Na początku pandemii koronawirusa wielu internetowych „znawców” prognozowało szybki spadek cen nieruchomości. Okazało się jednak, że pandemia, zamiast zniechęcić nas do zakupu własnego mieszkania, jeszcze zwiększyła na nie popyt, w związku z czym ceny nie tylko nie zostały obniżone, ale nawet nieco wzrosły (dane NBP wskazują na ponad 10% wzrost względem ubiegłego roku).
Droższe zakupy w sklepach budowlanych
„Ktoś kto chciałby obecnie kupić i wykończyć mieszkanie musi się też przygotować na to, że więcej pieniędzy zostawi w kasach sklepów budowlanych i kieszeniach pracowników ekip remontowych” – czytamy w komunikacie HRE Investments.
Wykończenie 30-metrowego mieszkania (bez mebli) w średnim standardzie przy wykorzystaniu materiałów z najwyższej półki kosztuje obecnie mniej więcej 35 000 zł, a jeszcze rok temu kosztowałoby nas 30 000 zł.
„Ze względu na wzrost cen mieszkań trochę więcej wydamy też na usługi notariusza, pośrednika czy prowizję za udzielenie kredytu. Przeważnie mamy bowiem tu do czynienia z opłatami zależnymi od ceny nieruchomości. Swoich stawek nie zmieniły tylko sądy.
W sumie więc można oszacować, że koszty transakcyjne wzrosły, w rozważanym przypadku kawalerki od dewelopera, z 7,1 tys. zł w 2019 roku do 7,5 tys. zł obecnie” – wskazuje także HRE Investments w komunikacie.
Źródło:
https://heritagere.pl/zakup-mieszkania-wymaga-o-polowe-wiecej-gotowki-niz-przed-rokiem/
Dodaj komentarz