Ile Polaków kupuje mieszkania za gotówkę?
Czy kogoś jeszcze w naszym kraju stać się na zakup mieszkania za gotówkę? Cóź, doniesienia ze strony deweloperów wskazują na to, że owczem! W dzisiejszym artykule sprawdzamy, ilu Polaków może pozwolić sobie na nabycie nieruchomości za gotówkę. Wskażemy także, jak długo ten trend potrwa przy wciąż rosnących cenach nieruchomości.
Zdawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach mało kogo jest stać na zakup mieszkania za gotówkę. W końcu ceny proponowane przez czołowych deweloperów straszą, a konsumenci wciąż skarżą się na niskie stawki płac i brak możliwości odłożenia pieniędzy na realizację mieszkaniowych planów (o najniższej krajowej w 2020 piszemy w naszym artykule).
Prawda jest taka, że na kupno mieszkania z własnych środków mało kto może sobie pozwolić. Co gorsza, niewielu z nas wykazuje także odpowiednią zdolność kredytową do tego, by móc liczyć na przyznanie kredytu hipotecznego. W efekcie ogromne grono konsumentów żyjących „na średniej krajowej” wpada w tak zwaną lukę mieszkaniową – nie stać ich na własne mieszkanie, a zarabiają zbyt wiele, by dostać od państwa mieszkanie komunalne lub socjalne.
Jeśli jednak jesteśmy w gronie uprzywilejowanych i lepiej zarabiających, powinniśmy jak najszybciej rozpocząć starania o zakup własnego „m2”. Wynajmowanie lokum jest najmniej opłacalnym rozwiązaniem, bowiem ceny najmu sięgają zenitu – zwłaszcza w ostatnich latach. Nie każdego jednak stać na wyłożenie gotówki i ekspresowe zrealizowanie inwestycji mieszkaniowej. W dzisiejszym artykule sprawdzamy, ile Polaków kupuje mieszkania za gotówkę. Szczegóły w kolejnych akapitach tekstu!
Kto kupuje mieszkania za gotówkę?
Na przełomie maja i czerwca 2019 roku w Karpaczu odbyła się Konferencja WallStreet 23. Na wydarzeniu tym pojawili się najwięksi i najbardziej doceniani inwestorzy indywidualni zajmujący się rynkiem nieruchomości w Polsce. Podczas rozmów prowadzonych na panelach dyskusyjnych nie obyło się bez pytań dotyczących portfela klientów. Największe zainteresowanie wzbudziła kwestia udziału klientów gotówkowych, a więc tych, którzy kupują mieszkania za gotówkę.
Na temat ten odpowiedzi udzielili reprezentanci dwóch czołowych polskich firm deweloperskich: Iwona Sroka z Murapolu i Tomasz Sujak z Archicomu. Co ciekawe, oboje eksperci są zdania, iż stosunkowo wielu Polaków może pozwolić sobie na zakup mieszkania z własnych zaoszczędzonych środków pieniężnych. Jak wyjaśniła Iwona Sroka:
W 2017 mieliśmy mniej więcej 50% zakupów gotówkowych, a 50% kredytowych. Według danych za rok 2018 jest to 62% z kredytów i resztę gotówka. Wydaje mi się, że to jest takim poziom równowagi. My uważamy, że klient, który ma chociaż część z kredytu, jest klientem stabilniejszym niż ten gotówkowy.
Bardzo podobne zestawienie udziałów w portfelu klientów nabywających nieruchomości zauważono w Awchicomie. Tomasz Sujak wyjaśnił, że klienci gotówkowi stanową obecnie 20-35% wszystkich nabywców. Oczywiście dotyczy to także gotówki przeznaczonej na wkład własny kredytowanej inwestycji. Zdaniem Sujaka klienci kredytowi Archicomu samodzielnie wpłacają ok. 40% wartości inwestycji.
Coraz więcej Polaków płaci gotówką
Jak wynika z najświeższych badań przeprowadzonych przez Open Finance, obecnie aż 70% nabywców mieszkań płaci gotówką. Nie chodzi oczywiście o gotówkę w znaczeniu banknotów czy monet, lecz o jakąkolwiek formę zapłaty przy wykorzystaniu środków samodzielnie zgromadzonych i odłożonych. Bartosz Turek, analityk Open Finanse, wyjaśnia, iż prawie 5 miliardów złotych przeznaczonych na zakup mieszkania polscy konsumenci wyciągnęli z przysłowiowej skarpety. Potwierdzają to raporty Narodowego Banku Polskiego.
NBP doprecyzowuje, aż 71% nowych mieszkań sprzedanych w największych miastach była kupiona bez kredytu. W przypadku prowincji czy wsi odsetek ten jest oczywiście niższy. Wynika to z faktu, iż aglomeracje miejskie zamieszkuje więcej majętnych przedsiębiorców, którzy szukają sposobu na bezpieczne ulokowanie kapitału i zainwestowanie. Rynek nieruchomości wciąż jest idealnym miejscem do tego typu inwestycji, wszak ceny mieszkań nieustannie rosną.
Majętni inwestorzy prywatni wolą zdecydować się na przeznaczenie posiadanej gotówki na zakup nieruchomości, która jest inwestycyjnym „pewniakiem”, niż na zdeponowanie środków na lokacie. Obecny rynek oferuje zaskakująco niskie stopy procentowe produktów bankowych – co z jednej strony niepokoi inwestorów chcących otworzyć korzystne lokaty, a z drugiej jednak zadowala kredytobiorców cieszących się z tanich ofert bankowych. To z kolei także napędza rynek mieszkaniowy – dopóki stopy będą niskie, dopóty mieszkania będą schodzić jak świeże bułeczki.
Kredyty są dziś bezpieczniejsze niż kiedyś
Mimo donosów na temat kryzysu na rynku nieruchomości i nieludzko wysokich cen mieszkań dane jasno wskazują, iż coraz większe grono Polaków ma możliwość zakupienia nieruchomości z własnych pieniędzy. Wszystko dlatego, ze obecne „wysokie” ceny są w rzeczywistości cenami „średnimi” – zwłaszcza biorąc pod uwagę nasze zarobki. Dekadę temu do zakupu mieszania o wielkości 45-50 m. kw. potrzeba było 180 przeciętnych wynagrodzeń. Obecnie natomiast na sfinalizowanie podobnego zakupu wystarczy około stu miesięcznych pensji.
Dekadę czy dwie dekady temu tylko nieliczni mieli szansę na zakup nieruchomości za gotówkę. Banki będąc świadomymi takiego faktu, jawnie wykorzystywały konsumentów. Kredyty udzielane były na 120% wartości nieruchomości (obecnie oprocentowanie kredytu hipotecznego wynosi od 3,5-5%), a co gorsza, denominowane były we franku szwajcarskim. To prawda, że nikt wtedy nie mógł uwierzyć w przepowiednie, że nastanie drastyczny skok stopy procentowej dla szwajcarskiej waluty. Jednak ówcześni kredytobiorcy stracili na zakupie we frankach krocie.
Dziś łatwiej o zakup gotówkowy, ale i kredyty są bezpieczniejsze i mniej zdradzieckie. Organy nadzoru finansowego wyciągnęły wnioski z kryzysów, jakich rynek bankowości hipotecznej doświadczył na przełomie ostatnich kilku czy kilkunastu lat. Dziś kredyt walutowy przyznawany jest jedynie w wyjątkowych sytuacjach, oprocentowanie spadło, procedury oceny ryzyka inwestycyjnego są szczelniejsza, a klienci mają szanse na darmowe spłacenie kredytu przed czasem.
Ceny mieszkań w Polsce – czy wciąż będzie nas na nie stać?
Inwestorzy występujący na tegorocznej konfederacji WallStreet 23 jednogłośnie zapewnili, iż obecnie nie ma mowy o jakimkolwiek kryzysie w branży deweloperskiej. Mieszkania wciąż będą budowane (właściwie tak długo, aż wystarczy ziemi), a ceny wciąż także będą rosły. Zdaniem Ireny Sroki z Murapolu ceny nieruchomości z rynku pierwotnego „mają jeszcze przestrzeń do wzrostu”. Skąd taki wniosek?
Jak przywołuje Sroka, dekadę temu do zakupu mieszania o wielkości 45-50 m. kw. potrzeba było 180 przeciętnych wynagrodzeń. Obecnie natomiast na sfinalizowanie podobnego zakupu wystarczy około stu miesięcznych pensji. Oczywiście koszty życia współcześnie są znacznie wyższe od tych odnotowanych na początku XX wieku, co należy uwzględnić w szacowaniu finansowych możliwości polskiego konsumenta. Mimo wszystko jednak eksperci z branży deweloperskiej są zdania, że wciąż jeszcze można podwyższyć ceny sprzedaży nowo wybudowanych mieszkań.
Poza tym w czasach umacniającej się inflacji wzrost cen nieruchomości jest po prostu zjawiskiem oczywistym. Deweloperzy przywołują przykłady wzrostu kosztów zakupu materiałów budowlach, podwyżką cen gruntów (i ich stopniowym kończeniem się), a także coraz większymi gażami dla wykonawców i budowlańców. Mówiąc najprościej, jak to możliwe, to koszty wywierają ogromną presję an podwyższenie cen sprzedaży nieruchomości. W końcu deweloperzy muszą zarobić na swych inwestycjach. A w czasie widocznej inflacji jest to zadanie trudne do wykonania.
Źródła:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Deweloperzy-powtorki-z-2008-roku-nie-bedzie-7684167.html
https://www.rp.pl/Mieszkaniowe/306299949-Ponad-70-proc-nowych-mieszkan-kupujemy-za-gotowke.html
Dodaj komentarz